Sieroty z '56 - 56 lat później

Świadectwa dziecięcych uchodźców węgierskich

Powstanie węgierskie 1956 roku, stłumione przez Armię Radziecką, wywołało
szacowaną na dwieście tysięcy osób falę uchodźców politycznych, którzy uciekali
na Zachód z ojczyzny ogarniętej represjami – między innymi przez słabo strzeżoną
granicę z Austrią. Różnie toczyły się późniejsze losy około dwudziestu tysięcy
nieletnich uciekinierów, którzy nie mieli szczęścia emigrować razem ze swoimi
rodzicami lub innymi dorosłymi opiekunami. Wspólnym doświadczeniem tych
osób było wieloletnie ograniczenie decydowania o własnym losie. W tym sensie
dla nich wszystkich bolesne konsekwencje nieudanego węgierskiego zrywu trwały
przynajmniej tak długo, jak długo Europę dzieliła żelazna kurtyna.

Przynajmniej 15 procent Węgrów, którzy uciekli do Austrii, było niepełnoletnich. Większość z nich przybyła z rodzicami i w związku z priorytetyzacją rodzin wkrótce zostali oni przyjęci przez wiele zachodnich krajów. Ale młodzi, którzy pojawili się bez rodziców, w całym wolnym świecie napotykali tylko zamknięte drzwi. Nikt nie chciał wziąć odpowiedzialności za nich i ich przyszłość. W międzyczasie zapomniano, że to właśnie ci młodzi ludzie – w większości mający od 15 do 18 lat – zaledwie pięć miesięcy temu byli podziwiani przez kraje antykomunistyczne.

Dagens Nyheter”, Sztokholm, 3 kwietnia 1957 roku

Pod koniec 1956 i na początku 1957 roku, po drugiej inwazji sowieckiej,
około dwustu tysięcy uchodźców opuściło Węgry, w tym około
dwudziestu tysięcy nastolatków bez rodziców lub innych dorosłych
opiekunów. Urodzeni w latach 1939–1944, z “pokolenia
wojennego”, doświadczali nieszczęść, śmierci
i przemocy od wczesnego dzieciństwa. Jesienią 1956
roku wielu z nich wzięło udział w rewolucyjnych demonstracjach
i walkach ulicznych przeciwko czołgom
radzieckim i komunistycznym służbom bezpieczeństwa.
Ich losy po ucieczce na Zachód potoczyły
się wieloma różnymi ścieżkami. Szczęśliwcy szybko
opuszczali obozy dla uchodźców w Austrii i Jugosławii,
aby osiedlić się w jednym z 36 krajów przyjmujących.
Przygarniały ich rodziny lub schroniska dla młodzieży,
uczyli się języków, kończyli studia i robili kariery,
a wiele lat później powrócili do ojczystego kraju jako
szanowani i cenieni obywatele zachodni.

Inni uciekinierzy dryfowali przez wiele lat,
wędrując od jednego kraju do drugiego, często bez dokumentów,
żyli z pomocy i dorywczych prac lub zaciągali
się jako najemnicy do armii amerykańskiej albo francuskiej
Legii Cudzoziemskiej, aby walczyć w krwawych
wojnach w Algierii i Wietnamie. Najbardziej bezbronni
po kilku miesiącach lub latach wracali na Węgry, pchnięci
przez tęsknotę i naiwną ufność w obietnice amnestii.
Wielu z nich cierpiało w więzieniach lub było przez
długie lata nękanych. Według zachowanych danych po
1956 roku zreorganizowana komunistyczna tajna policja
chętnie rekrutowała nowych szpiegów wśród tych
młodych ludzi, którzy wrócili z Zachodu.

Rozmiar i skutki węgierskiego exodusu

Kim byli ci nastolatkowie i skąd pochodzili?
Jakie niepokoje i pragnienia zmusiły ich do opuszczenia
ojczyzny? Jak przyjęto ich w obozach dla uchodźców
w Austrii i Jugosławii? I co się z nimi stało później, gdy
większość z nich przeniesiono do jednego z krajów
przyjmujących? Postawiłem sobie za cel znalezienie
wiarygodnych odpowiedzi na wszystkie te pytania,
niepokojące 56 lat po 1956 roku. Sam urodziłem się w tym roku jako “dziecko rewolucji” i od dawna czułem potrzebę zbadania prawdziwych faktów z przeszłości,
które były w większości ukrywane lub fałszowane przez
długie dziesięciolecia rządów komunistycznych.

Pierwsza fala uchodźców po II wojnie światowej
okazała się wielkim wyzwaniem dla międzynarodowych
organizacji humanitarnych, które musiały zmienić
sposób działania. Zmiana ta przyniosła długotrwałe
efekty, odczuwalne do końca dwubiegunowego podziału
świata. Największe znaczenie miała tu działalność
dwóch organizacji, Wysokiego Komisarza NZ do spraw
Uchodźców (UNHCR) i Międzynarodowego Komitetu
Czerwonego Krzyża (MKCK).

UNHCR powstał w 1951 roku z niewielkim
budżetem i pięcioletnim mandatem, mającym wygasnąć
z końcem 1956 roku. Niemal uśpiony organ ONZ
w obliczu mas węgierskich uchodźców musiał zacząć
działać. Zgromadzenie Ogólne ONZ w decyzji wydanej w Nowym Jorku 9 listopada 1956 roku oświadczyło – pomimo radzieckiego protestu – że wszelka międzynarodowa
pomoc humanitarna oferowana węgierskim
uchodźcom powinna być prowadzona i koordynowana
wyłącznie przez UNHCR. Jej liderzy jednak nie zostali
przyjęci oficjalnie ani w Moskwie, ani w Budapeszcie.
Nawet sekretarz generalny ONZ Dag Hammarskjöld,
który w tym czasie wielokrotnie na próżno wzywał
do rozmów o kwestii węgierskiej przywódców Węgier
i ZSRR, został uznany za persona non grata. UNHCR
mógł więc jedynie z Wiednia i Belgradu podejmować
wysiłki, aby znaleźć odpowiednie środki humanitarne
i dyplomatyczne pozwalające pomóc niepowstrzymanej
fali uchodźców i zaopatrzyć ją w konieczne
środki pomocowe.

To właśnie wtedy, w wyniku intensywnych
rozmów wielostronnych w Wiedniu, UNHCR delegowało
większość zadań do Międzynarodowego Komitetu Czerwonego
Krzyża, który miał swoje narodowe organizacje
członkowskie w ZSRR i na Węgrzech, będące jednak pod
ścisłą kontrolą państwowo-partyjną. Isabelle Voneche
Cardia opublikowała w swojej krytycznej monografii
L’octobre hongrois entre croix rouge et drapeau rouge
(Bruxelles, Bruylant, 1996) wiele dokumentów źródłowych
odnośnie działalności MKCK na Węgrzech w latach
1956 -1957. Wynika z nich, że MKCK od pierwszych dni
rewolucji podjął misję transportu i dystrybucji zachodniej
pomocy, w ścisłej współpracy z demokratycznie wybranymi
władzami nowego węgierskiego Czerwonego
Krzyża. Ze względu na powojenne zniszczenia i paraliż
spowodowany przez strajk generalny, który trwał aż
do końca roku, kraj potrzebował pomocy materialnej
wszelkiego rodzaju. Skłoniło to rząd Kádára, wspierany
przez sowieckie czołgi, do odnowienia współpracy
z MKCK – w połowie listopada podpisano umowę, obowiązującą
do czerwca 1957 roku.

Obiecujący początek szybko rozmył się w nierozwiązywalnych
konfliktach: transport pomocy materialnej
był mile widziany, ale rząd zażądał wyłącznej
kontroli nad dystrybucją i nie zgodził się, aby Szwajcarzy
zapewnili ochronę prawną i pomoc humanitarną wielu
tysiącom internowanych lub uwięzionych. Oficjalne
kontakty stały się napięte również przez sprzeczne zasady
dotyczące łączenia rodzin i nieletnich uchodźców.
Rząd Kádára zażądał od MKCK ujawnienia wszystkich
list uchodźców i oczekiwał od Szwajcarów pomocy
w ściągnięciu do kraju wszystkich nieletnich uchodźców
pozostających bez rodziców tak szybko, jak to było
możliwe. Jednak szwajcarska kadra, identyfikująca się z przekonaniami świata zachodniego, uparcie twierdziła,
że wszyscy uchodźcy polityczni mają prawo do
anonimowości i wolnego wyboru, do decydowania, gdzie
chcą żyć.

Emigranci i reemigranci

Losy węgierskich uchodźców – przede
wszystkim nieletnich – przez długie lata były numerem
jeden propagandy zimnowojennej, zwłaszcza że rząd
Kádára wspierany przez sowieckie dywizje pancerne
starał się udowodnić swoją legitymizację poprzez “odzyskanie”
tylu uchodźców, ilu tylko było możliwe. Jednak
w ciągu kilku pierwszych tygodni exodusu zachodnia
granica kraju nie była kontrolowana, a media po drugiej
stronie naderwanej żelaznej kurtyny chętnie liczyły, ilu
Węgrów “zagłosowało nogami” przeciwko stalinowskiej
dyktaturze. Zanim przywrócono ścisłą kontrolę graniczną,
poprzez “zieloną”, a wkrótce “białą” zachodnią
granicę Węgier (zima 1956/1957 była najchłodniejsza
w całym okresie zimnej wojny, z dużą ilością śniegu
i lodu) masowo przepływali ludzie w obu kierunkach.
W pierwszych dwóch miesiącach na zachód i południe
ruszyło wielu nastolatków, którzy chcieli się rozejrzeć
w “wolnym świecie”; wracali kilka tygodni później przez
zieloną granicę bez kontroli i rejestrowania przez którykolwiek
z organów. Te zachodnie “wycieczki krajoznawczo-
badawcze” były o tyle łatwiejsze, że na skutek walk
w większości szkół na Węgrzech nie prowadzono zajęć
aż do stycznia 1957 roku.

29 listopada 1956 roku Reuters donosił
z Wiednia o bezpiecznym przybyciu stutysięcznego
uchodźcy węgierskiego. Tego samego dnia rząd węgierski
zażądał od Austrii, aby wsparła powrót wszystkich
węgierskich nieletnich do ojczyzny i ogłosił, że w ciągu
dwóch dni ogłosi amnestię dla wszystkich obywateli,
którzy nielegalnie wyjechali z kraju. W rzeczywistości
nieletni pojawiali się nie tylko na zachodzie (w Austrii)
i na południu (Jugosławia), lecz także na wschodzie,
choć nie całkiem dobrowolnie. W prasie komunistycznej
nie wspominano o nich, ponieważ byli jeńcami Armii
Czerwonej i KGB. Według tajnego sowieckiego sprawozdania
z 15 listopada 1956 roku wśród 846 więźniów
węgierskich znajdujących się w ukraińskim mieście
Użhorod było 68 nieletnich w wieku od 15 do 17 lat,
w tym 9 dziewcząt. Piszący raport oficer KGB sugerował,
że “wydaje się niezbędnym przekazanie odpowiedzialnym
i kompetentnym kolegom (być może nawet
węgierskim), spraw uwięzionych Węgrów, aby pilnie
zrewidowali ich przypadki i by uwolnić wszystkich tych, którzy byli aresztowani bezpodstawnie”. Zajęło
to władzom kolejne dwa miesiące.

W okolicach świąt Radio Wolna Europa z Monachium
i Radio – już nie “wolne” – Kossuth z Budapesztu
rozpoczęły walkę propagandową. Nadawały częste
raporty emigrantach (i reemigrantach), przekazując
wiadomości od uchodźców do ich rodzin lub odwrotnie.
W międzyczasie rząd Kádára oddelegował “Komisje
Repatriacyjne” do Wiednia i Belgradu i w notach dyplomatycznych
zażądał powrotu ogromnej liczby nieletnich
uchodźców przekazanych do innych krajów zachodnich.
Jednocześnie władze węgierskie były zajęte dostarczaniem
specjalnych paszportów rodzicom, którzy postanowili
zabrać do domu “synów marnotrawnych”. Na
tydzień przed świętami Wysoki Komisarz ONZ do spraw
Uchodźców wylądował na lotnisku w Wiedniu. Pojawił
się też wiceprezydent USA Nixon, który przywiózł pomoc
wartości pół miliona dolarów, tony insuliny oraz
dobre wiadomości dla uchodźców – rząd USA był gotowy
znacząco podnieść kontyngent imigrantów z Węgier
(ostatecznie ponad pięćdziesiąt tysięcy Węgrów znalazło
nowy dom w USA).

Austria, do której udało się 90 procent
uchodźców, w ciągu kilku tygodni założyła setki ośrodków
czasowych lub stałych, od dużych obozów dla wielu
tysięcy uciekinierów (np. Eisenstadt, Traiskirchen, Salzburg),
przez centra do dalszych transportów na Zachód
(np. Wels, Passau, Ried), po wiele mniejszych ośrodków
w całym kraju. Nieletni byli przeważnie umieszczani
w tych ostatnich: w hotelach, pensjonatach, akademikach,
willach, zamkach i klasztorach, a od wiosny 1957
roku w pięciu nowo powstałych szkołach węgierskich.
Domy dla młodych ludzi zostały stworzone m.in. w Einbüchel,
Filach, Gishül, Hirtenbergu i Krems. W Preding
utworzono centrum przerzutowe dla młodzieży,
a w Katzendorfie, Mariazell i innych miejscach tworzono
specjalne instytuty dla węgierskich dziewcząt. Dalsze
kierunki młodocianych uchodźców były w większości
uzależnione od tego, jaki oddział obsługiwał dany azyl
w ramach organizacji Czerwonego Krzyża – szwedzki,
norweski, duński, holenderski, francuski itd. To jednak
Austria – stosunkowo mały kraj, neutralny w “strefie
buforowej”, który pozbył się sowieckiej kontroli wojskowej
zaledwie rok wcześniej – odegrała ważną rolę
w rozwiązaniu kryzysu węgierskich uchodźców.

Jugosławia, kierowana wówczas przez marszałka
Titę, komunistyczny kraj, który rok wcześniej był
głównym wrogiem Moskwy i radzieckich państw satelickich,
potraktowała sprawę uchodźców węgierskich jako polityczną grę. Spośród dwudziestu tysięcy Węgrów
wielu ostatecznie przewieziono do zachodnich krajów
przyjmujących, ale na żądanie władz węgierskich co
dziesiąta osoba wracała do ojczyzny, wśród nich wielu
nieletnich; kilkuset uchodźców pozostało w Jugosławii.
Ambiwalentna taktyka Tity wobec bloku wschodniego
i zachodniego była najbardziej oczywista w odniesieniu
do nieletnich. Niekiedy władze jugosłowiańskie i UDB
(siły bezpieczeństwa państwa) demonstracyjnie chroniły
ich przed węgierską strażą graniczną i szpiegami,
np. poprzez wydalenie wielu węgierskich tajniaków,
kręcących się koło obozów dla uchodźców, a niekiedy
uchodźców wymienionych przez węgierski rząd po
prostu zwracano ojczyźnie. Na początku grudnia powstały
tymczasowe ośrodki w strefie przygranicznej
– w Melence, Szenttamás, Ilok i Palance – oraz obozy
Zombor i Lendva. Później otwarto większe stałe obozy
uchodźców w odległych miejscach Chorwacji i Serbii.

Adopcje rodzinne

Ilu węgierskich małoletnich przyjęły zachodnie
rodziny? Jakie były ich preferencje i jak ich
dalsze losy uzasadniały te bardzo delikatne i ryzykowne
decyzje? Brakuje danych statystycznych, ale czytając
sprawozdania prasowe i informacje z tego okresu,
można wywnioskować, że w sumie przeprowadzono
wiele tysięcy spraw adopcyjnych, szczególnie w Austrii,
Niemczech, Szwajcarii, we Włoszech, Wielkiej Brytanii,
krajach Beneluksu i w Skandynawii. Według dokumentów
szwajcarskiego Czerwonego Krzyża (dalej SRC)
tylko w Szwajcarii do rodzin przyjęto 580 nieletnich
węgierskich uchodźców. Poufne, nadal niepublikowane
dane zostały starannie zachowane, co zapewnia
solidną podstawę do dalszych badań. Dzięki pomocy
SRC wszystkie osoby małoletnie znalazły rodziny przyjmujące
w ciągu kilku dni lub tygodni, ale w żadnym
wypadku nie doszło do formalnej adopcji. Rodzina
przyjmująca opiekowała się dzieckiem, ale kuratelę
sprawowała raczej de facto niż de iure. Program był
hojnie finansowany przez SRC, chociaż wiele rodzin
należało do klasy średniej lub wyższej.

Siedemnastoletni sierota Tibor Sámuel
Pataky (syn sekretarza stanu z okresu międzywojennego;
jego matka była przed ślubem znaną aktorką)
został aresztowany na ulicy drugiego dnia rewolucji,
był przetrzymywany i przesłuchiwany przez trzy dni
w centralnym więzieniu AVH (węgierskie KGB), choć nie
brał udziału w walkach ulicznych. Udało mu się zbiec
do Austrii i w marcu 1957 roku został przewieziony do Glarus (Szwajcaria), przyjęty przez dr. Ottona Müllera,
nauczyciela gimnazjum, który zapewnił mu ciepłą
i rodzinną atmosferę oraz wsparcie intelektualne – bez
formalnej adopcji. Ambitny młody uchodźca zrobił zawrotną
karierę: został głównym menedżerem Stowarzyszenia
Szwajcarskich Firm Tekstylnych. Jego studia
nie były finansowane przez rodzinę Müllera, a wszystko,
co osiągnął, zawdzięczał sobie samemu.

Jednak niewiele adopcji kończyło się podobnym
sukcesem. Przyczyny niepowodzenia w poszczególnych
przypadkach mogą być różne, ale wiele można
przypisać kwestiom psychicznym, społecznym, kulturowym
i ogólnej frustracji spowodowanej barierą językową.
Czasami nawet najbardziej zaangażowane i zamożne
rodziny były zmuszone zwrócić przyjętego młodocianego,
a w niektórych poważniejszych przypadkach nie
udawało im się zapobiec ucieczce nieletniego uchodźcy
lub nawet popełnieniu przez niego samobójstwa.

Historia Lajosa Kissa jest prawdopodobnie
jedną z najbardziej wyjątkowych, z politycznym smaczkiem.
Trzynastoletni chłopiec uciekł z państwowego
domu dziecka w górniczym mieście Dorog i na tydzień
przed świętami Bożego Narodzenia został przeniesiony
z Austrii do Portugalii, wraz z 30 innymi chłopcami, do
domu dziecka w Santa Mare (niedaleko Lizbony). Jak
wspominał: “Kilka dni później były gubernator Węgier,
Miklós Horthy, przyszedł do nas, aby wyrazić, jak to
mówił, współczucie wobec węgierskiej młodzieży, która
podzieliła jego los na emigracji. Jego wybór padł na mnie,
wziął mnie ze sobą i od tej pory żyłem blisko niego, w jego
lizbońskiej rezydencji”. Ta symboliczna adopcja, bardziej
polityczny niż osobisty gest, była dość zimna i sztywna
dla “biednego proletariackiego chłopca z Dorog”, jak samego
siebie charakteryzował Lajos Kiss; zakończyła się
śmiercią admirała Horthyego niespełna dwa miesiące
później. Nastoletni chłopiec został zwolniony i tym samym
narażony na wszystkie kłopoty dziecka osamotnionego
i obcego. “Kiedy zostałem odesłany, chciałem poznać
życie i przez chwilę żyłem jak włóczęga. Później trafiłem
do szkoły i odesłano mnie do Austrii, gdzie zostałem
mechanikiem samochodowym”. Kiedy dorósł, wyjechał
do Ameryki. Mieszka w Passice, niedaleko Nowego Jorku.

Uczniowie szkół średnich – uchodźcy
w Austrii

10 stycznia 1957 roku Zgromadzenie Ogólne
ONZ ustanowiło Komitet Specjalny ds. Problemu Węgierskiego
w celu zbadania rewolucji z 1956 roku i sowieckiej
interwencji wojskowej. Pięć krajów zobowiązano do
wydelegowania członków Komitetu. Były to Australia,
Dania, Cejlon, Tunezja i Urugwaj.

Zanim “Komitet Pięciu” przedstawił swój
pierwszy raport na temat “problemu węgierskiego”
przed Zgromadzeniem Ogólnym w czerwcu 1957 roku,
przeprowadzono wywiady ze stu jedenastoma starannie
wybranymi uchodźcami w Nowym Jorku, Rzymie,
Wiedniu, Genewie i Londynie. Wśród nich znalazła się
licealistka z Budapesztu, której zeznania zostały zebrane
i zarejestrowane poufnie w Wiedniu pod koniec
marca 1957 roku. Oznaczono je kodem tożsamości “PP”.
Imię dziewczyny i jej późniejsze losy pozostają tajemnicą,
ponieważ “Komitet Pięciu” był raczej ostrożny
i gwarantował anonimowość wszystkim świadkom –
delegacja radziecka stale domagała się ujawnienia listy
– ale “PP” nie była przypadkowym świadkiem. Jeszcze
przed rewolucją Parlament Uczniowski wybrał ją do
pięcioosobowej delegacji, która prowadziła rozmowy
na temat reform szkolnych z Ministerstwem Edukacji.
23 października “PP” była jednym z organizatorów demonstracji
studenckich i tej samej nocy wraz z tysiącami
rówieśników domagała się transmisji 16 studenckich
punktów radykalnych zmian w budynku Radia, gdy oddziały
AVH otworzyły ogień do demonstrantów. Później,
w trakcie walk ulicznych, wspierała punkt pierwszej
pomocy i transport rannych. Miała bliskich przyjaciół
wśród setek studentów, którzy zostali zabrani do więzienia
w Użgorodzie (ZSRR) przez KGB. Po 4 listopada
wielokrotnie była poszukiwana w domu, musiała
ukrywać się przez trzy miesiące, aż na początku lutego
1957 roku udało jej się uciec do Austrii, gdzie została
umieszczona przez austriacki Caritas z trzydziestoma
innymi dziewczętami w wiedeńskim klasztorze.

Rząd austriacki już w 1957 roku stworzył
pełny system szkół średnich z akademikami dla około
dwóch tysięcy węgierskich uczniów, działający przez
prawie sześć lat. UNHCR wraz z misjami francuską,
holenderską i norweską w znacznym stopniu przyczyniły
się do utrzymania szkół dla uchodźców. Szkoły
z językiem węgierskim działały przez wiele lat w Retz,
Spittal an der Drau, Innsbrucku, Rum i w innych miejscowościach.
Najbardziej znaną tego typu placówką
był Hirtenberg, gdzie szkolono setki stolarzy, ślusarzy,
mechaników samochodowych i elektryków. Co do pięciu
szkół z akademikami, z jednym wyjątkiem, powstały
one w odległych zakątkach Tyrolu.

W ciągu sześciu lat ponad ośmiuset węgierskich
nastolatków, w tym sto sześćdziesiąt dziewcząt,
wśród nich wiele “sierot” (uciekinierów bez rodziny)
wykształcono w Gran, Innsbrucku, Iselberg, Kammer
i Wiesenhof. Wszystkie pięć węgierskich szkół zamknięto
w 1963 roku, kiedy ostatni uczniowie opuścili ich
mury. Większość z nich dość dobrze poradziła sobie
w dorosłym życiu; zostawali nauczycielami, lekarzami,
inżynierami, ekonomistami i ludźmi biznesu, a niektórzy
po 1990 roku osiedlili się na powrót w ojczyźnie
(András Lenart, Fluchtgeschichten von 1956er Jugendlichen,
[w:] Die Ungarische Revolution und Österreich 1956
,
Czernin Verlag, Wiedeń, 2006, s. 465-495).

Nieletni reemigranci jako agenci
komunistycznej tajnej policji

Wśród skąpych plików węgierskiego Archiwum
Bezpieczeństwa Państwowego w Budapeszcie
(ÁBTL) po roku 1957 można znaleźć nie mniej niż osiem
nowych rejestracji nieletnich szpiegów z samego tylko
Vas (zachodnie Węgry). Ci młodzi chłopcy, przerażeni –
ich ucieczka pod koniec 1956 roku nigdy nie podlegała
amnestii –byli zatrudniani do szpiegowania kolegów,
a także do składania sprawozdań na temat wracających
emigrantów. Jak pokazują ich osobiste akta, po roku
lub dwóch większość z nich została odrzucona przez
agentów jako “niewłaściwi” lub “bez szans na uzyskanie
informacji operacyjnych”; jeden, o pseudonimie “Puskás”,
był na tyle odważny, by odmówić szpiegowania
kolegów. Tylko jeden spośród ośmiu nieletnich szpiegów
utrzymał się na dłużej: licealista o pseudonimie
“Lazar” z przygranicznej miejscowości Szombathely
został prawnikiem i zrobił karierę w państwowej firmie,
w czynnej pozostał służbie aż do 1972 roku.

Istniejąca wcześniej siatka szpiegowska upadła
w czasie rewolucji, a cały system musiał zostać
przebudowany, zwłaszcza w “sektorze młodzieżowym”.
Widać to dobrze w notatkach z tajnego raportu departamentu
węgierskiego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych
II/5-f z początku 1958 roku – O obecnej
sytuacji politycznej uczniów i nauczycieli szkół średnich
.
Jak czytamy: “są całe powiaty, gdzie nasze korpusy
nie mają więcej niż jednego lub dwóch agentów. (…)
W mieście Szeged, gdzie są trzy gimnazja, dwie szkoły
szkolące nauczycieli i dziesięć szkół technicznych,
mamy obecnie tylko jednego agenta do kontrolowania
wszystkich” (ÁBTL-985/2).

Wśród nieletnich, którzy wrócili z Zachodu
i zostali zmuszeni do szpiegowania dla tajnej policji,
jednym z najpoważniejszych jest przypadek więziennego
agenta o pseudonimie “Pál Csorba”. Jego odręczne
raporty z lat 1960–1966 przetrwały w czterech grubych
aktach (ÁBTL-M18130, M-24608, M-24608/1-2) i to szokujące
dokumenty, w których – mniej lub bardziej
wiarygodnie – zachowały się słowa i charakterystyki
kilkudziesięciu jego współwięźniów, wśród nich wybitnych
intelektualistów i polityków, jak István Bibo,
Árpád Göncz, Jenő Szell i Ferenc Mérey. Tajny “reporter”
sam został szpiegiem w wieku dwudziestu lat, wkrótce
po strajku głodowym więźniów politycznych w Vác,
krwawo stłumionym w marcu 1960 roku. Jesienią 1956
roku, mając lat 17, ówczesny trzecioklasista dołączył do
rewolucyjnej grupy zbrojnej Széna tér [od nazwy placu
w Budapeszcie – przyp. tłum.], a następnie wyjechał do
Austrii. Zaangażowany w działania emigrantów, ostatecznie
został zatrudniony przez agenta brytyjskiego
wywiadu, który kilkakrotnie wysyłał go z powrotem
do Budapesztu w tajnych misjach. Podczas swojej trzeciej
podróży na Węgry, pod koniec stycznia 1957 roku,
został schwytany i skazany na 12 lat więzienia. W jego
regularnych sprawozdaniach na temat współwięźniów
uderza paradoks: podczas gdy on sam jest coraz bardziej
złamany, ze szczegółami opisuje najodważniejsze czyny
innych, uzupełniając je, co zrozumiałe, negatywnymi
uwagami. Opisuje, jak naukowcy, pisarze i politycy
w średnim wieku – Bibo, Göncz i Mérei – uczą i bronią
niewykształconych młodych robotników, starają się im
pomóc i przesyłają grypsy z więzienia, przez co podejmują
ogromne ryzyko osobiste. Zdrajca “Csorba” stał
się kronikarzem koleżeństwa, solidarności więźniów
i wierności wysokim standardom moralnym rewolucji.

Wiktymizacja nastoletnich bojowników
o wolność

Na kartach monografii László Eörsiego
o rewolucyjnych grupach zbrojnych w Budapeszcie
(np. najnowszej The Baross Republic 1956 L’Harmattan,
Budapeszt 2011 lub na stronie internetowej: www.
eorsilaszlo.hu), można znaleźć wielu nieletnich, którzy
odważnie wzięli udział w walkach ulicznych oraz
ratowali rannych. Wśród nich są dziesiątki nastoletnich
chłopców, którzy później uciekli na Zachód, ale
wkrótce powrócili na Węgry i cierpieli przez wiele lat
w więzieniach lub byli nękani przez policję. Nie ma tu
miejsca na przedstawienie poszczególnych spraw, dlatego
wspomnę tylko o niektórych grupowych ofiarach
bezlitosnych represji po 1956 roku.

W średniowiecznej części Budy, w jednym
z najstarszych budynków przy Uri utca (ulicy Pańskiej),
znajdowała się bursa uczniów murarskich. Z tego miejsca
wielu nastoletnich chłopców rekrutowało się jako bojownicy wolności z Széna ter zaraz po wybuchu rewolucji.
Służyli w patrolach i jako kurierzy, szykowali
koktajle Mołotowa na sowieckie czołgi, często sami
walczyli. Wielu z nich uciekło później na Zachód, bez
rodziców, jak 17-letni Arpad Képes. Brał udział w walkach
ulicznych, a następnie uciekł na Zachód, tułał się
po 16 krajach, aż wreszcie wstąpił do francuskiej Legii
Cudzoziemskiej; kilka miesięcy później uciekł z Algierii
i pod koniec 1958 roku wrócił na Węgry, gdzie został
aresztowany. Oprócz niego co najmniej sześciu praktykantów
z Uri utca, wszyscy małoletni w 1956 roku,
którzy przyłączyli się do bojowników o wolność, zostało
skazanych na sześciu do ośmiu lat więzienia.

Inny przypadek prowadzi nas do szkoły poprawczej
dla nieletnich w miejscowości Aszód. Tutaj
14-letni chłopiec, Gergely Fodor (“Kolczasty”), sierota
wychowywany w państwowych domach dziecka,
w październiku 1956 roku przekonał kilkunastu kolegów
do ucieczki, został uzbrojony z lokalnych zasobów
wojskowych, a następnie przemaszerował około 30 km
do Budapesztu, by przyłączyć się do rewolucjonistów.
Grupa niepokornych nastolatków najpierw zaoferowała
swoje usługi największej twierdzy walczących o wolność
w alei Corvin (Corvin közi), a następnie ruszyła na wzgórza
po stronie Budy i dołączyła do rewolucyjnej milicji
na Zamku Schmidt. Jako zwiadowcy mieli za zadanie
kontrolować strategiczne kierunki sowieckiej inwazji
na stolicę, którą nie tylko monitorowali, ale również
starali się zablokować poprzez takie działania jak np.
wysadzenie mostu na drodze rosyjskich czołgów w pobliżu
lasku Bag. Wkrótce po zakończeniu walk sześciu
chłopców z “dywizjonu Aszód” złapano i skazano na
kary więzienia od pięciu do dziewięciu lat.

Ofiara młodych górników z Oroszlány jest
jeszcze bardziej tragiczna i poruszająca. Było ich około
czterystu, chłopców w wieku lat 14–17, którzy w drugim
tygodniu rewolucji zostali wysłani do domów we
wschodniej części Węgier. Nie dotarli dalej niż do Dworca
Wschodniego w Budapeszcie, ponieważ wszystkie
linie kolejowe prowadzące na Wschód były zablokowane
przez Armię Radziecką. Spośród tych czterystu,
około dziewięćdziesięciu dołączyło dobrowolnie do
powstańców z placu Baross noc przed drugą sowiecką
inwazją wojskową 4 października. Następnego ranka
byli pierwszymi ofiarami ataku. Wielu z nich zginęło,
zostało rannych lub zaginęło, inni zdołali uciec na
Zachód, ale po powrocie zostali schwytani i uwięzieni
na długie lata.

Nieletni uchodźcy w szeregach U.S. Army

Na początku 1963 roku – w pierwszym roku
“konsolidacji” – szef kontrwywiadu węgierskiego Ministerstwa
Spraw Wewnętrznych (BM III/II wydział) nakazał
wszystkim 20 oddziałom regionalnym stworzenie
nowych akt Węgrów, którzy kiedyś służyli lub nadal
służą jako żołnierze “wrogich armii imperialistycznych”.
Dwie główne grupy docelowe stanowili węgierscy
emigranci, którzy wstąpili do armii amerykańskiej
i francuskiej Legii Cudzoziemskiej, szacunkowo około
ośmiu-dziesięciu tysięcy ludzi. Z pierwszej kategorii
(żołnierzy amerykańskich) zachowały się tylko akta powiatu
Győr-Sopron, z drugiej (Legii) tylko z powiatu Pest
(czyli tylko dwa z 2×20). Nawet te nieliczne dokumenty
ujawniają wiele zdumiewających szczegółów. Te i inne
źródła pozwalają na ostrożną ekstrapolację do około
dwóch i pół tysiąca nieletnich węgierskich emigrantów,
którzy dołączyli do armii amerykańskiej, i około pięciuset,
którzy dołączyli do Legii Cudzoziemskiej.

Zacznijmy od węgierskiego “kontyngentu”
w armii amerykańskiej. Wielu młodych emigrantów nie
musiało przepłynąć przez Atlantyk, aby służyć w armii
amerykańskiej. Mogli zostać zaangażowani w niemal
każdej z amerykańskich baz wojskowych w Niemczech
Zachodnich, Włoszech i Francji, na kilka lat znaleźć
zatrudnienie w ochronie lub usługach dla wojska. Tak
zrobił na przykład Zoltán D., ślusarz czeladnik z miasta
Győr, który służył w kilku amerykańskich bazach wojskowych
w Niemczech Zachodnich przed powrotem do Węgier, czy Tibor Rajna (“Blondy”), który z kilkoma
kolegami z Austrii został przeniesiony do Belgii, potem
stamtąd udał się nielegalnie do Niemiec Zachodnich
tylko po to, by przyłączyć się do armii amerykańskiej
we Frankfurcie.

Inni nieletni mogli trafić z pierwszym transportem
uchodźców do “Nowego Świata”, gdzie kilka lat
później zgłaszali się do wojska lub marynarki. Z pewnością
stwarzało to lepsze perspektywy dla tych, którzy
ukończyli dwa lub trzy lata szkoły technicznej albo
średniej, zanim opuścili rodzinny kraj. Jeśli się uczyli
i byli wystarczająco twardzi, mogli łatwo zdać egzaminy
i zostać chorążymi lub oficerami, a koszty ich
(cywilnych) studiów Pentagon pokrywał w zamian za
pozostanie w armii po ukończeniu szkoły. Spośród tych
młodych ludzi wielu składało krótkie wizyty rodzinne
na Węgrzech od połowy 1960 roku, już jako obywatele
amerykańscy i oficerowie armii USA. W raporcie tajnej
policji spisanym pod koniec 1965 roku w Győr wspomina
się o około dziewięciu takich gościach w samym tylko
Győr-Sopron, wśród nich czterech, którzy na przełomie
1956 roku uciekli jako małoletni. Za typową można
uznać karierę Zoltána B., który urodził się w Győr w 1939
roku i według raportu

spędzał urlop z siostrą w miejscowości Bágyogszovát
od 28 lipca do 4 września. Wyjechał
do Austrii jako nieletni w listopadzie 1956
roku, stamtąd wyemigrował do USA pół roku
później. W latach 1959-1961 służył w armii
amerykańskiej, a następnie otrzymał stypendium
na studia w Akademii Ekonomicznej. Ma
rozpocząć piąty rok, z miesięcznym stypendium
275 USD. Zapytany, stanowczo odmówił
odpowiedzi na wszystkie pytania dotyczące
amerykańskiej armii, stwierdzając cynicznie,
że nie może dostarczyć nam takich informacji
(ÁBTL 3.1.5. O-18563/1, str. 53).

Nie wszyscy amerykańscy żołnierze odnosili
sukcesy. Według raportu agenta z czerwca 1963
roku Zoltán J. (urodzony w Budapeszcie w 1940 roku)
wysłał tajne wiadomości do rodziców mieszkających
w wiosce Bőnyrétalap (zachodnie Węgry), “informując
ich, że wstąpił do Armii USA i obecnie pełni służbę
w Niemczech Zachodnich. (…) Jednakże ma zamiar zdezerterować
i wrócić do domu tak szybko, jak to możliwe,
zanim będzie wysłany do walki w Indochinach”. Dalsze
“przygody” można wyczytać w rejestrach przesłuchań
policyjnych tych, którzy wrócili. László M. (urodzony
w Győr w 1940 roku) na przykład został przewieziony
z obozu w Salzburgu do Cleveland, skąd później dołączył
do U.S. Navy. Jako marynarz pracował na łodzi
podwodnej “Carton Conny” aż do maja 1962 roku, kiedy
to uciekł z włoskiej bazy marynarki wojennej i wrócił
nielegalnie do Węgier. Te zimnowojenne “pikareski”
znalezione w zachowanych aktach tajnej policji opisują
niezliczone przypadki samotności.

Węgierscy ochotnicy w Legii
Cudzoziemskiej

O małoletnich z tej samej grupy wiekowej,
którzy wstąpili do Legii, mamy szczęście mieć o wiele
więcej istotnych źródeł. Z szacowanych pięciuset,
którzy zaciągnęli się do francuskiego korpusu kolonialnego
w latach 1956-1965, udało się zidentyfikować
dotychczas dwustu pięćdziesięciu sześciu. Tutaj
możemy liczyć nie tylko na dużą liczbę tajnych dokumentów
policyjnych (raporty agenturalne i policyjne,
listy i fotografie archiwalne, protokoły przesłuchań
itp.) – badania można także od niedawna opierać na Archiwum
Legii w Aubagne. Latem 2011 roku udało nam
się znaleźć koło węgierskich weteranów w Prowansji
– zaczęliśmy zbierać wywiady i nakręciliśmy film dokumentalny
zatytułowany Patria Nostra. Wszyscy oni
uciekli jako nieletni w 1956 roku i służyli piętnaście
do trzydziestu lat w Legii, dziś zaś należą do wspólnoty
weteranów mającej dwudziestu pięciu członków
w Prowansji, a siedemdziesięciu w całej Francji.

Z tych różnych źródeł wynika, że wszyscy,
niezależnie od wspólnych wczesnych doświadczeń (wojenne
dzieciństwo, rok 1956, Algieria itp.), ostatecznie
wybrali różne drogi życiowe. Nawet ich indywidualne
motywacje dołączenia do Legii były zróżnicowane.
W szczegółach tych dwustu pięćdziesięciu sześciu
biografii możemy znaleźć ludzi o zaskakująco różnym
pochodzeniu społecznym: niektórzy z nich byli wychowywani
w państwowych domach sierot i dzieci
porzuconych, inni pochodzili z dużych rodzin chłopskich
i robotniczych, ale można też znaleźć wśród nich
dzieci inteligencji, klasy średniej, a nawet arystokratyczne,
dla których pochodzenie było jedynie powodem
trudności i poniżenia pod rządami komunistów. Wielu
z nich porzuciło szkołę i musiało do podjąć słabo płatną,
niewolniczą pracę w kopalniach i fabrykach, inni
zostali osadzeni za kratami w młodym wieku za bunt,
włóczęgostwo, drobne kradzieże lub za próbę ucieczki
na zachód za “żelazną kurtynę”.

Nic dziwnego, że jesienią 1956 roku wszyscy
z wielkim entuzjazmem zaangażowali się w protesty
i zamieszki rewolucyjne, które, będąc już dobrze po
siedemdziesiątce, wciąż pamiętają jako “chrzest bojowy”.
Trzynastoletni János Spátay zgłosił się na ochotnika
jako kurier, przekazywał tajne wiadomości (zaszyte
w piłce nożnej) od odciętych wojsk rewolucyjnych przez
mosty Budapesztu, zablokowane przez rosyjskie czołgi.
Czternastolatek Béla Huber z Sopron był pierwszym,
który rzucił granat w lokalnej siedzibie AVH, i ukrywał
się, dobrze uzbrojony, w lesie przy zachodniej granicy
z innymi nastoletnimi chłopcami w miesiąc po tym,
jak dorośli powstańcy uciekli do Austrii. Szesnastoletni
Gyula Sorbán chwycił za broń w pierwszą noc podczas
oblężenia budynku Radia, przez wiele dni był zajęty produkcją
koktajli Mołotowa, dopóki nie został poważnie
ranny w nogę, przez rosyjski granat pancerny. Sándor
Soos, siedemnastoletni górnik z Oroszlány, zabezpieczał
wejście do New York Palace (hotel i centrum prasowe
w Budapeszcie) z lekkim karabinem maszynowym, po
tym jak uciekał na Zachód z ostatnią grupą powstańców
tydzień po drugiej inwazji sowieckiej.

Chłopcy wspomniani powyżej wraz z wieloma
ich przyszłymi kolegami w Legii znali się nawzajem
jeszcze na Węgrzech, ale zaprzyjaźnili się w większości
przypadków dopiero wtedy, gdy spotkali się ponownie
w Afryce Północnej. Służyli w Algierii, a następnie na
Korsyce, w Czadzie, na Madagaskarze, Tahiti i w innych
miejscach. Rekruci podpisywali kontrakt na pięć lat, ale
wielu nie wysłużyło go do końca. Niektórzy wytrzymywali
tylko kilka tygodni, inni służyli na tyle długo, by
zakwalifikować się do stałego pobytu we Francji lub obywatelstwa
francuskiego, było jednak pośród nich wielu,
którzy kończyli karierę po 16–30 latach jako chorąży.
Warto zauważyć, że dezercja (lub przynajmniej jej próba)
pojawia się w co czwartym przypadku węgierskich
legionistów, zwłaszcza po połowie 1958 roku, kiedy
wojna siała spustoszenia w Algierii.

Dlaczego tak wielu młodych uchodźców dołączyło
do Legii? Może opisy przygód z popularnych
powieści były wystarczającą zachętą. Większość tych
nastoletnich chłopców odeszła jednak z domów przez
niekończące się krzywdy, doświadczane od wczesnego
dzieciństwa, a ci, którzy brali udział w walkach rewolucyjnych
– z obawy przed represjami; były one bez
wątpienia uzasadnione, co potwierdziły masowe obławy
na nieletnich powstańców. Ale i inne obciążenia pchały
ich do biur rekrutacyjnych Legii: nędza, głód i bezdomność,
które pojawiały się gdy kończyła się pomoc dla
uchodźców i brakowało tymczasowych miejsc pracy.
Straty tej generacji legionistów, liczba osób, które zaginęły,
zostały ranne lub zabite w algierskich walkach,
wymagają dalszych badań. Trzeba by w nich uwzględnić
dezerterów i tych, którzy utrzymali się w służbie przez
dziesięciolecia, aby można było zobaczyć, jaki realnie
azyl francuskie wojska kolonialne oferowały uchodźczej
młodzieży węgierskiej, obiecując nową ojczyznę XIX-
-wiecznym hasłem “Legio [est] patria nostra”.

Wnioski

W wielu przypadkach emigranci i reemigranci
pozostali na długie lata, jeśli nie na całe życie,
zakładnikami zimnej wojny po obu stronach “żelaznej
kurtyny”. Opuszczeni i bezbronni, wpadali z jednej
pułapki w drugą – niewielu z nich mogło swobodnie
decydować o swoim losie lub cieszyć się normalnym
dorosłym życiem. Dotyczyło to – z innych powodów
i w różnym stopniu – tych, którzy, pozbawieni obywatelstwa,
tułali się po kilkunastu krajach, często zmieniając
pracę, w portach, stoczniach, fabrykach i kopalniach,
jak i tych, którzy dołączyli do obcych wojsk jako najemnicy,
albo tych, którzy po kilku miesiącach lub latach
powrócili do “ojczyzny”, często witającej ich szykanami
policji, sprawami sądowymi, więzieniem lub zmuszającej
do haniebnego życia szpiega tajnej policji, z piętnem
i poczuciem winy.
Nawet życie tych z mniej bujną przeszłością
nie było wcale lepsze – tych, którzy utknęli na lata
w obozach dla uchodźców, ofiar biurokracji imigracyjnej
lub tych, którzy stali się łatwym łupem dla zachodnich
służb wywiadowczych i propagandowych. Te potężne
organizacje chciały wykorzystać młodych Węgrów do
własnych celów i własnych interesów korporacyjnych.
Nie możemy bowiem zapomnieć, że nawet w “wolnym
świecie” otrząśnięcie się z histerii szpiegowskiej i ponurej
groźby trzeciej wojny światowej zajęło jeszcze
wiele lat.

Published 28 October 2013
Original in English
First published by Kulturos Barai 12/2012 (Lithuanian version); Res Publica Nowa 21 (2013) (Polish version); Eurozine (English version)

Contributed by Res Publica Nowa © Béla Nóvé / Res Publica Nowa / Eurozine

PDF/PRINT

Read in: EN / LT / PL

Published in

Share article

Newsletter

Subscribe to know what’s worth thinking about.

Discussion