W poszukiwaniu użytecznej przeszłości: skąd wywodzi się polska klasa średnia?

Upadek komunizmu w Europie Środkowej przyniósł bardzo wyraźne zapotrzebowanie ideologiczne na odrodzenie się projektu klasy średniej. Jednocześnie nowy system ekonomiczny zaczął już właściwie produkować nową grupę społeczną, którą technicznie rzecz biorąc, można nazwać klasą średnią. Pozytywistyczni socjolodzy, definiujący klasę średnią na podstawie jej dochodów i wykonywanych zawodów, natychmiast zaczęli obserwować rozwój tej nowej formacji. Miała ona zastąpić zarówno starą inteligencję, jak i komunistyczne wariacje na jej temat, takie jak “inteligencja pracująca” czy “technokracja”. Ten pogląd, zainspirowany teorią modernizacji, zakładał, że powstanie klasy średniej i ostateczny upadek inteligencji są zdeterminowane przez logikę transformacji postkomunistycznej, która w nieunikniony sposób ma upodobnić hierarchie społeczne Europy Środkowej do tych istniejących w społeczeństwach Europy Zachodniej.

Trudno ocenić, do jakiego stopnia ten proces rzeczywiście przynosi spodziewany efekt. Każda próba takiej diagnozy zawsze może być postrzegana jako akt włączenia się w spór ideologiczny pomiędzy projektami tożsamości różnych klas, które są jednocześnie związane z pewnymi interpretacjami struktury społecznej. Mamy zatem z jednej strony wspomnianych modernizujących, funkcjonalistycznych socjologów i ich sojuszników w innych dziedzinach, którzy przyglądają się społeczeństwom Europy Środkowej przez pryzmat klasycznych zachodnich modeli socjologicznych, rozpatrywanych jako wzory do naśladowania. Dostrzegają oni już teraz tłumy przedstawicieli nowej klasy średniej w regionie oraz mnóstwo innych mieszkańców Europy Środkowej próbujących do tej warstwy dołączyć. Z drugiej strony mamy nie mniej wpływowych strażników inteligencji, zarówno liberalnej, jak i tradycjonalistycznej, broniących niezmiennej roli tej grupy. Strażników starej tożsamości inteligenckiej można znaleźć we wszystkich częściach elity, jednak najwięcej jest ich w jej nurcie kulturowym. Zwolennicy inteligencji argumentują, że jej tożsamość można postrzegać jako historycznie ukontekstowioną formę funkcjonowania klasy średniej w Europie Środkowej. Sugerują, że każdy, kto aspiruje do przynależności do współczesnej elity klasy średniej czy też wyższej klasy średniej, w kontekście Europy Środkowej musi także, przynajmniej częściowo, należeć do inteligencji.

Ten szeroko rozpowszechniony nacisk na znaczenie tożsamości inteligenckiej nie oznacza, że nie poddaje się krytyce inteligencji, jej tożsamości, dziedzictwa i ich wykorzystywania. Te dwie pozornie sprzeczne tendencje, które wydają się służyć ogólnemu wzmocnieniu tożsamości inteligenckiej, są szczególnie dobrze widoczne w Polsce. Możemy tutaj zauważyć, że większość krytyków inteligencji w rzeczywistości sama do niej należy i tym, co krytykuje, są tak naprawdę konkurujące ze sobą projekty inteligenckie i odłamy inteligencji. Ten trend można zestawić z sytuacją w Rosji, gdzie nie brakuje głosów potępiających inteligencję jako taką. Jednak w przypadku Polski ci, którzy pną się w górę drabiny społecznej lub przemieszczają się w poziomie, w kierunku zawodów związanych z sektorem biznesowym, znajdują się pod podwójnym ostrzałem. Z jednej strony, natrafiają na wciąż wpływowy dyskurs inteligencki, promujący konkretne wartości, style życia i środowiska społeczne. Od tych, którzy aspirują do wyższej pozycji społecznej, oczekuje się więc nie tylko sukcesu pod względem materialnym, ale też bycia “kulturalnym” według standardów inteligenckich. Niespełniające tych oczekiwań osoby mogą usłyszeć kąśliwe uwagi na temat nowo wykształconych, którzy nie zasługują na miano prawdziwych przedstawicieli inteligencji, a których raczej trzeba nazwać nuworyszami. Drugi strumień oczekiwań wobec przedstawicieli nowej klasy średniej opiera się na zaimportowanych bezpośrednio z Zachodu modelach, obrazach i wzorcach stylu życia tej warstwy. Nie chciałbym zajmować typowego stanowiska obrońcy inteligencji, uważam jednak, że pewien stopień historycznej i kulturowej kontekstualizacji wydaje się niezbędny dla rozwoju tożsamości tych, którzy aspirują do przyjęcia roli klasy średniej. Zwykła imitacja modeli zachodnich prowadzi do sytuacji, w których aspirujący przedstawiciele klasy średniej znajdują się na gorszej pozycji zarówno w stosunku do swoich krajowych rywali, przede wszystkim inteligencji, jak też wobec zachodnich odpowiedników, którzy zawsze będą się cieszyli uprzywilejowanym statusem wzoru do naśladowania. Strategie tożsamościowe oparte na bezpośredniej imitacji mogą eksponować słabość nowej klasy średniej nie tylko pod względem biegłości w kulturze wyższej, ale też w kwestii opanowania kultury zachodniej, której dogłębna znajomość staje się niezbędna w takiej sytuacji. Można znaleźć kilka innych powodów, dla których projekt rozwoju endogenicznej tożsamości klasy średniej zakorzenionej w spuściźnie historycznej regionu wydaje się potrzebny. Otwartym pytaniem pozostaje oczywiście to, jak powinna wyglądać taka tożsamość i do jakiego rodzaju spuścizny powinna się odwoływać. Innymi słowy, kogo nowa klasa średnia powinna uznać za swoich poprzedników? W każdym razie taka tożsamość będzie w znacznym stopniu arbitralną rekonstrukcją, ponieważ poziom ciągłości pomiędzy elitami epoki przedwojennej i postkomunistycznej o charakterze raczej mieszczańskim niż inteligenckim jest bardzo niski. Spośród obecnych prób rekonstrukcji projektu nieinteligenckiej klasy średniej w Polsce można wymienić raport Nowi mieszczanie w nowej Polsce Pawła Kubickiego. Praca wydana w 2009 roku wywołała szeroką dyskusję. Tutaj chciałbym poruszyć tylko jeden z jej aspektów. Kubicki zidentyfikował nowych mieszczan w środowisku młodych Polaków mieszkających w głównych ośrodkach miejskich i przenoszących się do nich stopniowo z terenów wiejskich. Jego zdaniem tworzą oni całkowicie nową warstwę miejską, którą można uznać za przyszły model polskiej klasy średniej. Kubicki krytykuje tradycje inteligenckie i podobnie jak inni uważa, że misja inteligencji się skończyła. Na swoje studia przypadku autor wybrał Kraków, Szczecin i Wrocław. Wybór ten raczej nie był przypadkowy. Trzeba podkreślić, że te miasta należą do dwóch szczególnych historycznych regionów Polski. Kraków znajduje się w południowej części kraju, która w XIX wieku pozostawała pod panowaniem austriackim. Szczecin i Wrocław przed 1945 rokiem nie tylko należały do Niemiec, a wcześniej Prus, ale stanowiły też praktycznie w pełni niemieckojęzyczne miasta. Najbardziej pozytywnym przypadkiem w raporcie Kubickiego jest Wrocław – w pracy znajdziemy wypowiedzi młodych wrocławian deklarujących poczucie wspólnej tożsamości z przedwojennymi mieszkańcami Breslau. Według Kubickiego w ten sposób dzisiejsza elita wrocławskiej klasy średniej może się pozbyć wschodnioeuropejskiego i postkomunistycznego kompleksu niższości i stworzyć otwartą, europejską i regionalnie zakorzenioną nowoczesną tożsamość klasy średniej, zrywając z ciężarem starych mitów inteligencji.

Tym, co z mojego punktu widzenia jest szczególnie problematyczne w opisanym projekcie tożsamościowym, który można uznać za charakterystyczny dla szerszego spektrum podobnych pomysłów, jest jego wysoki stopień arbitralności i bardzo luźny, niebezpośredni związek historyczny z dzisiejszym życiem miasta. Związek ten opiera się przede wszystkim na wymiarze regionalnym, który w przypadku miast takich jak Breslau/Wrocław ogranicza się głównie do wymiaru geograficznego i materialnego. Biorąc pod uwagę obecne prawie całkowite zastąpienie przedwojennej niemieckiej ludności przez polskich osadników i szczątkowość polskiej społeczności w mieście przed wojną, trudno mówić o jakiejkolwiek znaczącej kulturowej, instytucjonalnej czy społecznej ciągłości pomiędzy przedwojennym mieszczaństwem w Breslau i nową klasą średnią Wrocławia. Tak naprawdę ten projekt regionalny wydaje się niczym więcej niż kolejną próbą imitacyjnej rekonstrukcji zachodniej kultury i tożsamości klasy średniej, legitymizowanych poprzez narracje historii miejskiej.

Można zauważyć, że podobne starania zazwyczaj nie występują we wschodniej części Polski. Tymczasem to właśnie w Polsce wschodniej, a dokładniej na terenach znajdujących się pod zaborem rosyjskim w XIX wieku, należy szukać wzorców i inspiracji dla tych, którzy starają się sprostać wyzwaniom integracji projektu polskiej klasy średniej z szerszą społecznością międzynarodową. Jednym z powodów jest to, że współczesny, należący do głównego nurtu obraz obszaru byłego zaboru rosyjskiego w Polsce jest zazwyczaj bardzo negatywny. Całą Polskę wschodnią uznaje się za zacofaną, ze względu na spuściznę rosyjskich rządów do 1915 roku. W tym dominującym obrazie historii regionu zwykle ignoruje się fakt, że w drugiej połowie XIX wieku stał się on jednym z najszybciej rozwijających się obszarów Imperium Rosyjskiego i w rezultacie pod względem dynamiki rozwoju ośrodków miejskich i przemysłowych prześcignął dwie pozostałe części polskich ziem: jedną pod panowaniem austriackim (Galicja), drugą pod pruskim (Wielkopolska). Miasta, takie jak Białystok, Sosnowiec, Łódź i Warszawa, rozwijały się w spektakularnym tempie – Warszawa stała się trzecią metropolią Imperium Rosyjskiego. We wszystkich tych ośrodkach urbanistycznych mieszczaństwo stawało się coraz liczniejsze i bogatsze. Z pewnością znaczna część kapitału, dzięki któremu rozwijał się region, pochodziła z zewnątrz i nowa klasa kapitalistyczna pod względem etnicznym była w dużej mierze niepolska. Jednocześnie duża część polskiej elity rozwijała się w ramach tożsamości inteligenckiej, podkreślającej wyższość wartości post- lub neo-szlacheckich nad ideałami mieszczańskimi. Pomimo tego istniała wyraźna grupa polskich mieszkańców miast, którzy pięli się w górę pod względem społecznym i ekonomicznym. Jednocześnie wielu z nich rozwijało tożsamości hybrydowe. Łączyły one korzenie i lojalności żydowskie, niemieckie, rosyjskie i inne, które konkurowały ze sobą i ścierały się wewnątrz konkretnych grup, rodzin, a nawet poszczególnych jednostek. Dwie słynne polskie powieści uwieczniły obraz tych procesów złożonych transformacji społecznych i wyłonienia się polskiego mieszczaństwa, a mianowicie: Lalka Bolesława Prusa i Ziemia obiecana laureata Nagrody Nobla Władysława Reymonta. Obie przedstawiały losy przedsiębiorców odnoszących sukcesy i robiących karierę pod zaborem rosyjskim. Jednak poza tymi spektakularnymi, choć pojedynczymi, książkowymi opisami rozwoju polskiego mieszczaństwa w późnym okresie Imperium Rosyjskiego prawie cała pamięć dotycząca Polski pod panowaniem rosyjskim została zatracona, a obecnie zaciemnia ją jeszcze dominująca narracja rosyjskiego ucisku politycznego i polskiego oporu przeciwko niemu. Obejmuje ona zarówno codzienny sprzeciw wobec rusyfikacji, jak i okresowe powstania zbrojne, które zajmują wydatne miejsce w polskiej narracji XIX-wiecznej historii narodowej.

Można również domniemywać, że wśród przyczyn, dla których dziedzictwo klasy średniej wyłaniającej się w polskiej części Imperium Rosyjskiego zostało w znacznej mierze zapomniane, jest nie tylko jego wschodnie powiązanie. Mogą to być także powody historyczne, w szczególności rewolucja bolszewicka, która unicestwiła system gospodarczy Imperium Rosyjskiego i zniszczyła kariery niemalże całej jego elity przedsiębiorców. Taki los spotkał również znaczną część polskiego mieszczaństwa i dużą grupę mieszkańców miast, którzy stracili swoje oszczędności i majątki zlokalizowane na wschód od granicy ze Związkiem Radzieckim, wyznaczonej przez traktat ryski. Polscy właściciele ziemscy również ponieśli znaczące straty wraz ze zwycięstwem bolszewików, jednak udało im się zachować spore części majątków ziemskich, znajdujących się w ramach nowo odrodzonej Polski, aż do II wojny światowej. Ten cios był dużo bardziej dotkliwy dla mieszczaństwa, które stanowiło część dynamiki systemów gospodarczo-finansowych Imperium, z głównymi ośrodkami w Sankt Petersburgu i Moskwie. Warszawie i Łodzi nie udało się odzyskać przedrewolucyjnej dynamiki gospodarczej, a lata międzywojenne w Polsce były okresem objęcia władzy przez inteligencję – ówczesną elitę polityczną. Tożsamość jej przedstawicieli była zbudowana przede wszystkim na mitologii ruchów patriotycznych, cierpień pod obcą okupacją oraz historii oporu. Dzisiaj wciąż koniec I wojny światowej utożsamiany jest z odzyskaniem przez Polskę niepodległości w 1918 roku i odgrywa rolę kluczowego pozytywnego wydarzenia w historii narodowej. Nie ma w tej narracji miejsca na katastrofę ekonomiczną znacznej części elity biznesowej oraz elity ziemskiej Polski. Dla wielu jej przedstawicieli, którzy pozostali w Związku Radzieckim po 1918 roku, była to tragedia nie tylko ekonomiczna; czekały ich też prześladowania, takie jak pozbawienie wolności czy życia.

Ożywienie niektórych z ich wspomnień może wydawać się korzystne z punktu widzenia wspomnianego projektu rozwoju tożsamości rodzimej klasy średniej. W przeciwieństwie do mieszczaństwa Breslau czy Stettina mieszczaństwo w Łodzi czy w Warszawie przed rokiem 1915 było pod wieloma względami zintegrowane z polskim społeczeństwem. To samo można powiedzieć na temat licznych Polaków robiących karierę w środkowej Rosji czy na Syberii. Historia ich karier, interesów i rodzin jest często fascynująca i inspirująca z kilku powodów. Jednym z nich jest dialog międzykulturowy i integracja. Szczególnie chodzi tutaj o polsko-żydowskie rodziny, które reprezentowały znaczną część elity gospodarczej tego okresu. Wśród nich były tak znakomite rodziny, jak Wawelberg czy Kronenberg, znane ze swojej kluczowej roli w rozwoju systemu bankowości czy przemysłu. Dzisiaj, kiedy dialog polsko-żydowski uważamy za istotny element rozwoju społeczeństwa obywatelskiego w Polsce, a odrodzenie dziedzictwa polskich Żydów stanowi ważny priorytet polityki pamięci narodowej, ponowne odkrycie pamięci o słynnych polsko-żydowskich rodzinach mieszczańskich wydaje się mieć szczególne znaczenie. Warto zauważyć, że dominująca narracja pamięci o przedwojennym żydowskim dziedzictwie sprowadzana jest we współczesnej Polsce do motywu prowincjonalnych żydowskich sztetli, zwykle zamieszkiwanych przez uboższe i bardziej tradycyjne, religijne społeczności. Pamięć o odnoszących sukcesy polsko-żydowskich przedsiębiorcach, zwykle mniej lub bardziej zsekularyzowanych i spolonizowanych albo zrusyfikowanych, wydaje się marginalizowana. Stanowili oni jednak znaczną liczbę wyłaniającego się mieszczaństwa w rosyjskiej części Polski. Ożywienie pamięci o ich osiągnięciach, porażkach i dylematach może zatem przyczynić się zarówno do inspirowania projektu nowej klasy średniej we współczesnej Polsce, jak i do rozwijania dialogu polsko-żydowskiego.

Rzadkim przykładem odwoływania się do pamięci o tym dziedzictwie jest Bank Handlowy w Warszawie. Jest to drugi najstarszy polski bank komercyjny, założony w 1870 roku przez grupę inwestorów pod przewodnictwem Leopolda Kronenberga. Obecnie bank stara się raczej podkreślać swoją zachodniość poprzez wskazywanie amerykańskich właścicieli, City Group, jako największego udziałowca i używanie nazwy Citi Handlowy. Powoli zaczyna jednak na nowo odkrywać siłę swojego dziedzictwa związanego z Rosją. Fundacja Kronenberga założona przez Bank Handlowy na swojej stronie internetowej przypomina o spektakularnej karierze patrona oraz o jego “umiejętności współpracy z jednej strony z polskim ziemiaństwem, a z drugiej z władzami carskimi”, a także o jego polskim patriotyzmie. Niedawno również wsparła wydanie biografii rodziny Kronenbergów.

Można oczywiście argumentować, że takie projekty dotyczące pamięci są nie mniej arbitralne niż inne, a ich potencjał mobilizacyjny, w szczególności szanse na znalezienie odzewu wśród nowej klasy średniej, jest minimalny. Warto jednak przywołać tu choćby jeden przykład szczególnie inspirującej siły pamięci o mieszczaństwie późnorosyjskiej Polski. Chodzi o intrygujące stwierdzenie prezesa zarządu jednej z najbardziej skutecznych i technologicznie rozwiniętych współczesnych polskich firm – producenta autobusów Solaris Bus & Coach. Autobusy Solaris są rzadkim przykładem polskiej marki rozpoznawanej w wielu krajach na świecie. Autobusy, trolejbusy i autokary tej firmy można zobaczyć na ulicach różnych miast, od Abu Dhabi po Sztokholm. I tak, Solange Olszewska, współzałożycielka firmy, wspomniała kilka razy, że jedną z kluczowych inspiracji, która natchnęła ją i jej męża do podjęcia tak ambitnego projektu w Polsce, była wspominana już powieść Ziemia Obiecana Władysława Reymonta. Tytuł książki odnosi się do Łodzi i jej dynamicznego rozwoju pod koniec XIX wieku. Powieść Reymonta wyraźnie przypomina o spektakularnym postępie i możliwościach, które pojawiły się w tym wyjątkowym mieście u schyłku Imperium Rosyjskiego. Fakt, że współcześni polscy biznesmeni czerpią z niej wiarę we własne możliwości, może wskazywać na ukryty potencjał innych narracji o odnoszących sukcesy polskich przedsiębiorcach w zaborze rosyjskim. W mojej ocenie mogą one być znacznie inspirującymi wzorami do naśladowania dla nowej polskiej klasy średniej, ponieważ ze względu na swoje osadzenie w historii Polski są to modele dużo bliższe. Poza tym, że sukcesy naszych przodków mogą stanowić źródło inspiracji, pokazują one też szeroki wachlarz dylematów, przed którymi stali pionierzy kapitalizmu. Wiele z nich nie straciło na aktualności, nawet jeżeli przybrało nieco nowe formy. Jako przykład można wymienić konflikt pomiędzy interesem narodowym a kapitałem globalnym, zarzuty dotyczące wysługiwania się zagranicznym inwestorom, potrzebę manewrowania pomiędzy prywatnymi a państwowymi instytucjami.

Samą kwestię relacji pomiędzy tożsamością inteligencji a klasy średniej można również odnieść do historii późnej rosyjskiej Polski. Obejmuje ona napięcie pomiędzy ziemiaństwem i elitą arystokracji, których znaczna część przekształciła się w inteligencję, a wyłaniającym się mieszczaństwem. To napięcie ma nawet głębsze korzenie, sięgające okresu przedrozbiorowego, kiedy to polska szlachta hamowała rozwój polskiego mieszczaństwa. Tak naprawdę trwało to do okresu międzywojennego. W każdym razie taki sposób powiązania współczesnej tożsamości klasy średniej z przeszłością historyczną wydaje się stanowić alternatywne źródło pewności siebie dla nowych elit ekonomicznych, które mogą zdecydować się na odejście od tradycyjnych projektów inteligenckich. Jednocześnie zwrot zainteresowania nowej klasy średniej w kierunku dziedzictwa jej poprzedników w Polsce wschodniej mógłby posłużyć lepszemu wzajemnemu polsko-rosyjskiemu porozumieniu, a także szerzej – procesowi godzenia się Polski z jej niepolskim dziedzictwem, w tym przypadku głównie żydowskim, rosyjskim i niemieckim.

Published 26 September 2012
Original in English
Translated by Natalia Kertyczak
First published by Visegrad Insight 2/2012 (English version);Res Publica Nowa 18 (2012) (Polish version)

Contributed by Visegrad Insight © Tomasz Zarycki / Visegrad Insight / Eurozine

PDF/PRINT

Read in: PL / EN / HU / RU

Share article

Newsletter

Subscribe to know what’s worth thinking about.

Discussion