Między teologią a polityka

Zjednoczenie narodów Europy było szlachetną ideą. Architekci europejskiej, a ściślej zachodnioeuropejskiej, jedności po II wojnie światowej – Jean Monnet, Robert Schuman, Konrad Adenauer i inni – byli bez wyjątku szlachetnymi ludźmi. Szlachetność była jedną z ich kardynalnych cnót i w pewnym sensie odegrali oni rolę XX-wiecznej oświeconej arystokracji, europejskiej elity, która postawiła sobie za cel zbudowanie nowej i lepszej Europy.

Idea zjednoczonej Europy, rzecz jasna, nie była nowa. Jej korzenie tkwią w Świętym Cesarstwie Rzymskim, a jej intelektualna tradycja jest bardziej teologiczna niż polityczna, bardziej w duchu Erazma z Rotterdamu niż Johna Locke’a. Zasadą europejskiej jedności nie miała być umowa społeczna a la Locke. Przez wiele stuleci europejscy myśliciele, zwłaszcza francuscy, żyli wyobrażeniem pewnej utopii duchowej, stanowiącej gwarancję wiecznego pokoju. Nic dziwnego, że Monnet, Schuman i Adenauer byli wszyscy szczerymi katolikami.

Problem polega jednak na tym, że szlachetne idee miewają negatywne konsekwencje, o których nie śniło się ich twórcom. Powojenny ład europejski wyrastał z głębokiej nieufności do państwa narodowego. Nacjonalizm uznawany był za winnego dwóch katastrofalnych wojen europejskich. Symbole przynależności narodowej – wywijanie flagą, śpiewanie hymnu, palenie zniczy – miały być odtąd zarezerwowane dla stadionów piłki nożnej, a suwerenność narodowa miała ulec stopniowej dezaktualizacji. Dziś mielibyśmy być wszyscy Europejczykami, obdarzonymi wspólną, europejską tożsamością, związaną z nowymi, specjalnie dla tego celu wynalezionymi, europejskimi symbolami.

Szlachetni twórcy tej szczytnej idei mieli jednak dość technokratyczną wizję świata, dalece oderwaną od trosk i uczuć przeciętnego obywatela. Demokratyczna polityka była dla nich utrapieniem, politycy uznawani byli za samolubnych i kłótliwych. Tym natomiast, czego pragnęli technokraci, była jedność, niezmącona konfliktem interesów, którym żywi się demokracja. Chcieli realizować wielkie projekty, a Unia Europejska miała być projektem największym ze wszystkich, swego rodzaju pomnikiem harmonii społecznej i kolektywnego działania.

W wymiarze praktycznym ta idea wydała co najmniej jeden ważny owoc: europejskie narody, a zwłaszcza Francja i Niemcy, nie są już skłonne wszczynać wojen między sobą. Jednak Locke’owska idea umowy społecznej została w tym wielkim projekcie zlekceważona. Swą nadrzędną lojalność europejscy obywatele nadal lokują w państwie narodowym. Im silniej jednak biurokratyczna arystokracja z Brukseli rościła sobie prawo do kształtowania sytuacji ekonomicznej, społecznej i politycznej w Europie, tym bardziej rządy narodowe traciły zaufanie swoich obywateli. W tej atmosferze musiał narodzić się populizm, nierzadko szkaradny.

Teraz, z nastaniem czasów ekonomicznego i politycznego kryzysu, nastroje społeczne w Europie znacznie się pogorszyły. Europejska solidarność, o ile kiedykolwiek istniała, kruszy się. Elity obwiniane są za wszelkie nasze utrapienia, a za głównego winnego uważa się brukselską arystokrację. Mimo to idea zjednoczonej Europy pozostaje szlachetna i potrzebna. Zdane na siebie, europejskie narody niewiele znaczą na świecie, razem natomiast stanowią nadal istotną siłę. Dalsze zjednoczenie Europy nie może być jednak inicjatywą płynącą z góry. Musi zyskać społeczne poparcie.

Potrzeba mniej teologii, a więcej myślenia w kategoriach umowy społecznej. Problem tak zwanego deficytu demokratycznego w Europie może być rozwiązany wyłącznie pod warunkiem zaprowadzenia równowagi pomiędzy elitą brukselską i pochodzącymi z wyborów rządami narodowymi. Być może europejskich komisarzy również powinniśmy wybierać. Być może krajowi parlamentarzyści powinni spędzać więcej czasu w Brukseli.

Tak czy owak, idealizm, na którym budowano Europę w latach 50. i 60., przestaje wystarczać. Ekonomia również nie stanowi wystarczającej podstawy rozwoju. Problem z Europą jest polityczny i może zostać rozwiązany wyłącznie drogą polityczną. Byłoby to wbrew instynktom Jeana Monneta, jest to jednak jedyny sposób, by zapobiec całkowitemu zaprzepaszczeniu tej wspaniałej wizji.

 

Published 7 July 2014
Original in English
First published by Res Publica Nowa 25 (2014) (Polish version); Eurozine (English version)

Contributed by Res Publica Nowa © Ian Buruma / Res Publica Nowa / Eurozine

PDF/PRINT

Read in: EN / PL

Published in

Share article

Newsletter

Subscribe to know what’s worth thinking about.

Discussion